sobota, 28 lutego 2015

Caretta Beach - hotel dla wielbicieli animacji



Ostatnim wpisem (możecie przeczytać TUTAJ) rozpoczęłam opis hotelu na wyspie Zakynthos, dedykowanego – moim zdaniem – rodzinom z dziećmi (6 lat plus), lubiącym rozrywki i korzystanie z bogatej infrastruktury hotelowej.

Dziś będzie trochę o tym, co obiekt jest w stanie zaoferować swoim klientom.

Animacje, czyli muzyka, bingo, klub Delfinki itp.


Jeśli ktoś lubi korzystać z animacji hotelowych – nie zawiedzie się. Hotel Caretta Beach oferuje animatorów polsko i anglojęzycznych. Ci polskojęzyczni (łatwo rozpoznawalni – w koszulkach Grecosa) pracują na wysokich obrotach od godzin rannych do ok. 23.00. Rano oferują gimnastykę na rozruch, potem w ciągu dnia rozgrywki sportowe, zajęcia w basenie i inne. Są też zawsze propozycje dla dzieci, codziennie inne. Wieczorem również organizują zabawy tematyczne (np. konkursy muzyczne, grę w Bingo – dla nas mega nudną, ale Anglicy wydawali się zachwyceni, wieczór grecki z greckimi artystami na żywo itp.), jest też mini-disco dla dzieci (niestety, puszcza się właściwie ciągle piosenki angielskie). Animatorzy angażują się bardzo w mini-disco, ucząc choreografii do poszczególnych kawałków i generalnie prowadząc całą zabawę. Właściwie animacje prowadzone są przez calutkie dnie (a byliśmy przed sezonem).

 A poniżej mini-disco:








Kolejnym polem, na którym działają animatorzy, są klubiki dla dzieci – osobny dla pociech anglojęzycznych – ten prowadzą angielscy animatorzy, osobny dla latorośli polskojęzycznych, prowadzony przez Polaków. 

Ten drugi miał być w zeszłym roku uruchomiony dopiero w drugiej połowie czerwca, nie spodziewaliśmy się więc, że będzie otwarty podczas naszego pobytu, który miał miejsce na początku czerwca. A jednak był. Żałuję jedynie, że odkryliśmy go pod koniec naszego pobytu - prowadzono go niejako w piwnicy i był fatalnie oznaczony (same animatorki stwierdziły, że muszą coś z tym zrobić, bo rzeczywiście wiele osób nie potrafi znaleźć klubu). 

Program klubu Delfinki jest ciekawy, codziennie inny. Dzieci mogą korzystać z przeróżnych form aktywności (malowanie, wycinanie, śpiewanie, a nawet spacery wokół hotelu!:)), w obecności rodziców (te młodsze) lub też za zgodą rodziców w obecności jedynie animatorów-opiekunów (od ukończenia 4 r.ż. wzwyż).

A tutaj kilka fotek z naszej zabawy w klubie:





 

Pozostałą ofertę hotelu Caretta Beach, położonego na żółwiej wyspie Zakynthos, przedstawię Wam już wkrótce. 
A będzie ciekawie, jako że to, co najlepsze - zostawiam na deser :)


sobota, 21 lutego 2015

Caretta Beach - hotel dla rozrywkowych turystów



Kiedyś, w poście, który możecie znaleźć TUTAJ opisałam Wam pierwsze wrażenia po przybyciu na grecką wyspę Zakynthos, w tym pierwsze spostrzeżenia dotyczące hotelu, w którym przyszło nam mieszkać, czyli Caretta Beach Holiday Village w miejscowości Kalamaki, oddalonej od stolicy wyspy jakieś 4-5 km. Nie będę tu powielać informacji dot. wyglądu hotelu od wewnątrz, w sensie wyposażenia pokojów itp., gdyż znalazło się to we wspomnianym wcześniej wpisie. Chcę natomiast skupić się na tym, co – jak dla mnie – najistotniejsze, żeby oddać charakter i klimat tego miejsca oraz wskazać, dla kogo gmach ten może być kuszącą propozycją na wakacje.





Pomijając wszelkie hotelowe niedociągnięcia oraz kicz, który można spotkać w obrębie infrastruktury hotelowej na każdym niemal kroku, jest to zdecydowanie obiekt wart polecenia rodzinom z dziećmi (z powodów, o których napiszę za chwilę nie zalecam go jednak rodzinom z małymi dziećmi). 

Poniżej - widok z balkonu należącego do pokoju, który zaproponowano nam, kiedy po dwukrotnym laniu się wody z klimatyzatora prosto na nasze łóżko, zdenerwowaliśmy się dość mocno i zażądaliśmy zmiany apartamentu (dość szybko zaczęliśmy tęsknić za naszym starym pokojem i widokiem na kozy, gdyż stąd widok był na plac centralny hotelu, na którym znajdowała się scena i odbywały się głośne animacje - w tym pokoju jeszcze bardziej dotkliwe dla uszu, niż w poprzednim...)





Infrastruktura hotelowa jest tak rozbudowana, że praktycznie nie trzeba opuszczać hotelu i się nie nudzić. Ta opcja w naszym przypadku absolutnie nie wchodziła w grę, gdyż siedzenie w hotelu to ZUPEŁNIE nie nasza bajka, jednak miałam wrażenie, że zdecydowana większość Anglików zamieszkujących gmach, NIGDY nie wypuszczała się poza jego obszar, spędzając całe Boże dnie na zabawie w Caretta Beach Holiday Village. 







Poniżej - córka wygląda przez balkon przynależny do pokoju, przydzielonego nam w ostatnim dniu pobytu, jako że wykupiliśmy sobie dodatkowo dobę hotelową, aby cały dzień nie tułać się z bagażami w oczekiwaniu na samolot (wylot mieliśmy ok. 23.00).






 A jest co robić w przedstawianym tutaj hotelu. Atrakcje dosłownie i w przenośni przyprawić mogą o potężny ból głowy. Ich mnogość, rozmaitość, feria kolorów, świateł, wibrujących dźwięków i ich głośność to gotowy przepis na zawrót głowy. I to jest właśnie główny powód, dla którego nie polecam hotelu rodzinom z małymi dziećmi. Nasze dziecię, jak już wspominałam w poprzednich wpisach dot. wakacji na Zakynthos, dostało małpiego rozumu zaraz po wkroczeniu na teren hotelowy. Wielość budynków, basenów, salon gier elektronicznych, potężny park wodny i jeszcze większy FUN PARK to zbyt wiele dla rozwijającego się dopiero układu nerwowego. Dzięki tym wszystkim atrakcjom nasza (wtedy) 2,5 latka trwała w stanie ADHD połączonym z nadmierną nerwowością, co spowodowało, że była trudna do zniesienia (sorry córcia!) przez calutki nasz urlop (kiedy wróciliśmy do domu, mała stała się na powrót - jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki - grzecznym, samodzielnym i przeuroczym dzieckiem).  Myślę, że do tego stanu mógł doprowadzić córeczkę brak odpowiedniej ilości snu, gdyż ze względu na niezwykle głośne i późne (czasami nawet do 23.00) animacje hotelowe, trudno było o ciszę potrzebną, by mała mogła spokojnie zasnąć.

Dodatkowy powód, dla którego pobyt w Caretta Beach nie był dla nas najlepszym wyborem, to fakt, że nawet przed sezonem w hotelu jest wiele ludzi. A wierzcie mi - próba utrzymania przy sobie 2,5-latki biegającej jak po nakręceniu wśród gąszczu ludzi, w dodatku wokół licznych basenów, do których mogła lada moment wpaść - może przyprawić nie tylko o szybsze bicie serca, ale o najprawdziwszy w świecie zawał (w każdym razie ja byłam blisko tego stanu co najmniej kilka razy...).


Jeśli jednak macie dzieci nieco starsze, a zatem spokojniejsze (napiszcie mi błagam, że tak jest...!!) i mniej labilne emocjonalnie (czyli tak od mniej więcej 6 roku życia wzwyż), w dodatku lubicie bawić się na terenie hotelu bardziej, niż wypuszczać się na zwiedzanie, to ten obiekt jest dla Was.


Powodów podam Wam kilka.


W następnym poście ;-)

czwartek, 19 lutego 2015

Kolacja bananowo-owsiana

Kochani, powoli dochodzimy rodzinnie do zdrowia po dość długim chorowaniu, wracam więc do różnych zajęć, takich jak np. blogowanie :) Nareszcie ! Brakuje mi bowiem dzielenia się z Wami tym i owym.
Przygotowuję już ciekawy (mam nadzieję) post, będący kontynuacją greckich wpisów. Jednak wymaga on jeszcze troszkę mojej pracy, więc zanim go zdołam dokończyć, wrzucam na gorąco przepis na super szybką, super łatwą i pyszną kolację na słodko. Równie dobrze może to być przepis na pożywne śniadanko.
Jeśli zaglądacie tu czasem to wiecie, że w przepisach fascynuje mnie, poza efektem końcowym w postaci wyjątkowego smaku, prostota wykonania.
Przepis powstał całkiem spontanicznie, moja córka bowiem na skutek chorowania straciła apetyt. Staję więc na głowie, by zjadła cokolwiek. 
Po kolejnym pytaniu: Kochanie, a może zjesz...? i jej stanowczej odpowiedzi: Nie!!! - postanowiłam zrobić coś takiego, czego jeszcze nie jadła, a jednocześnie czym najprawdopodobniej nie wzgardzi. Mała przepada za bananami. Sprawdziłam więc, czy jeszcze się jakieś ostały. Na szczęście znalazłam jednego. 
Wpadł mi do głowy pomysł, żeby zrobić coś na ciepło, wykorzystując właśnie tego samotnego banana. Hmm, to może dorzucę płatki owsiane? Jak pomyślałam, tak zrobiłam. Ugotowane płatki dodałam do banana, ale konsystencja nie bardzo mi się podobała, dorzuciłam więc jeszcze jajko i cynamon. I na tym koniec. Kropka.
W efekcie wyszła kolacja, która zniknęła w buzi mojego -aktualnie- niejadka wyjątkowo szybko.

A oto przepis:
1 banan
3 łyżki ugotowanych płatków owsianych, osączonych z wody
1 jajko
trochę cynamonu do smaku.

Banana rozgniatam widelcem, dorzucam płatki, blenduję, wrzucam jajo i cynamon, kontynuuję blendowanie, nakładam powstałe ciasto łyżką na rozgrzany olej i smażę chwilkę do zezłocenia.


Powstają takie pyszności (10 małych sztuk):

 

Urody wielkiej to one może nie są, bo zależało mi na czasie, a nie urodzie, ale smakują wybornie.

A poniżej jedna z propozycji podania (z jogurtem naturalnym i miodem wrzosowym, choć osobiście użyłam  dojrzałego banana i moje -hmm, jak je nazwać?- może placko-racucho-omleciki, wyszły dość mocno słodkie, córka skonsumowała więc je posmarowane jedynie jogurtem naturalnym, który świetnie równoważył słodkość kolacji.


Prawda, że wyjątkowo szybka i prosta w wykonaniu kolacja? A przy tym, jaka zdrowa i pyszna! 
Gdyby to był Facebook, kliknęłabym: Lubię to!