środa, 8 października 2014

Zatoka Wraku z lotu ptaka i Porto Limnionas


Jak już pisałam TUTAJ, wybierając się do Askos Stone Park, warto skoczyć do oddalonego o ok. 8 km punktu widokowego, z którego możemy podziwiać mój Raj na Ziemi, czyli Zatokę Wraku (więcej czytaj TUTAJ) z lotu ptaka. Widok urzeka i jest to, moim zdaniem, MUST SEE, jeśli spędza się choć chwilę na Wyspie Zakynthos.
Moje sensacje żołądkowe, spowodowane ujawniającą się w tym dniu chorobą lokomocyjną, występującą ostatni raz u mnie kiedy byłam dzieckiem, spowodowały, że piękno, którego doświadczyłam patrząc w dół na Zatokę, okupione było boleścią. Mimo wszystko – warto było!
A poniżej namiastka tego piękna:













W pobliżu punktu widokowego handelek tutejszymi specjałami kwitnie (zakupiliśmy tu m.in. pyszne migdały w słodkiej skorupce, oliwę z oliwek i miód tymiankowy):



Po pstryknięciu paru selfies i innych fotek, ze strachem wsiadłam do samochodu, obawiając się dalszego ciągu choroby lokomocyjnej. Jednak tym razem usiadłam z przodu, koło męża-kierowcy, przyjaciółka zaś, która pełniła funkcję pilota wycieczki ze względu na swoją doskonałą orientację w terenie, przesiadła się na tylne siedzenie, koło naszej córeczki. Okazało się to doskonałym dla mnie ruchem, bo choroba już do końca dnia się nie odezwała, choć serce przy gardle czułam aż do wieczora.
Obraliśmy kierunek na Porto Limnionas, do którego prowadzi kręta i stroma droga, m.in. przez górską wioskę Agios Leon. O urodzie tego miejsca przeczytałam jeszcze przed wakacjami, no i postanowiliśmy się na nie skusić. Zatoka ta, będąca ponoć fiordem, na zachodnim brzegu wyspy, należy do najbardziej malowniczych na Zakynthos.  Woda jest tam czyściutka (jak zresztą niemal wszędzie wokół Zante), o wspaniałych  niebiesko-zielonych barwach. Jest tam  namiastka plaży, a zatem jeśli ktoś chce zażyć kąpieli w tej cudnej wodzie, może zejść do niej ze skał znajdujących się przy brzegu.
 







Istnieją tam wspaniałe warunki do nurkowania oraz pływania w otoczeniu malowniczych skał. Podpływając bliżej groty, można poczuć ponoć, że woda robi się coraz zimniejsza. To zimne prądy nie zasolonej wody.


My na pływanie jednak nie byliśmy tego dnia nastawieni, za to bardzo chcieliśmy skorzystać z usług tawerny, która znajduje się na skale nad zatoczką. To już kolejna tawerna na Zakynthos przepięknie położona, z roztaczającym się z niej robiącym nieziemskie wrażenie widokiem na zatokę. Uwielbiam to! Sączysz sobie soczek/miejscowe winko/piwko/cafe frappe (wstaw właściwe), zajadasz pyszności i napawasz się cudami tego świata… Żyć, nie umierać!
Sama tawerna jest spora. Usiąść można zarówno w środku (chociaż, kto by chciał…), jak i na kilku poziomach na zewnątrz, tzn. na tarasie wyglądającym na Morze Jońskie, nieco niżej z widoczkiem na oszałamiającą zatokę lub jeszcze niżej, po zejściu wyrzeźbionymi w skale  schodami, w cieniu sosnowych drzewek lub w pełnym słońcu na leżakach, przy których stoją parasolki i stoliczki, na których z kolei kelner może postawić zamówione przez Was smakołyki (za leżak zapłacimy dodatkowo 2 euro, ale WARTO!!!). Leżaki położone są nad samą malowniczą zatoką. Jest tam naprawdę przeuroczo!
Zresztą zobaczcie sami:










 

Co do jedzenia – największe wrażenie zrobił na nas chleb. Tradycyjny, domowy, najlepszy na wyspie. Maczany w oliwie z oliwek (tłoczonej ponoć przez rodzinę właścicieli tawerny) smakował niczym ambrozja! Nie spodziewałam się, że na wyspie uda nam się gdzieś znaleźć dobry chleb, a tu taka niespodzianka. Postawiono nam go jako czekadełko przed posiłkiem.
Ja jednak na tym posiłek skończyłam, ze względu na moje problemy lokomocyjne, mające miejsce tego dnia. Mąż zamówił wołowe stifado i sałatkę pomidorową, przyjaciółka sałatkę grecką oraz kurczaka z pieczonymi ziemniakami. 


Poniżej - sałatka pomidorowa. Grecka wyglądała tak samo, tyle że z całą kostką fety położoną na górze.


Tak jednak wszyscy (łącznie z córeczką) objedli się przepysznym chlebem, że większość zamawianego jedzenia daliśmy zapakować pracownikom tawerny i zabraliśmy do hotelu, gdzie późnym wieczorkiem, po odgrzaniu w mikrofalówce, znajdującej się w naszym hotelowym apartamencie, spałaszowaliśmy z przyjemnością. Potrawy były smaczne. 

Co również charakterystyczne dla wielu tawern na wyspie – obok niej znajduje się spory parking, który w pierwszej połowie czerwca (ale w sezonie podobno też) ma WOLNE miejsca, można więc BEZ PROBLEMU zaparkować.


Pobyt w Porto Limnionas dostarczył nam dużo przyjemności. Szczerze polecam go wszystkim, spędzającym wakacje na Zakynthos, także tym, nie lubiącym tłumów, za to wielbiącym dziką przyrodę, jaskinie, kąpiele/nurkowanie w krystalicznie czystej wodzie i sączenie czegoś smakowitego na wygodnym leżaku z widokiem na wyjątkowej urody twory przyrody.

1 komentarz:

  1. Widoki nieziemskie! My całą rodziną też kochamy podróże, życzę wielu wspaniałych miejsc i przygód :)

    OdpowiedzUsuń