Pomiędzy przygotowaniami do wyjazdu
wakacyjnego, postanowiłam wrzucić wpis, w którym dzielę się przepisem na mleko,
które od niedawna króluje w moim domu.
Jak wspominałam, córka nie pije
żadnego odzwierzęcego mleka, przyszło więc nam kombinować nad substytutami.
Znajomi zachęcali nas by sięgnąć po mleka roślinne, jakie można znaleźć w
każdym większym supermarkecie. Zainteresowałam się więc tematem, ale to co
zobaczyłam na półkach sklepowych nie było dla mnie satysfakcjonujące. A brałam
pod uwagę mleko owsiane, ryżowe i migdałowe (przeważnie nazwa brzmi napój
owsiany, ryżowy itd., nie mleko) .
W każdym razie z rzeczy, które nie
spodobały mi się, widziałam w składzie np. syrop kukurydziany, maltodekstryna i
inne substancje słodzące, zagęstnik/stabilizator: guma gellan, fosforan
triwapniowy, lecytyna sojowa.Innych już nie pamiętam.
Zniechęciło mnie to do poszukiwania
mleka roślinnego w sklepach (choć dziś już wiem, że w sklepach ze zdrową
żywnością można dostać napoje o całkiem przyzwoitym składzie, bez niepożądanych
przeze mnie dodatków).
W tym czasie usłyszałam, jak
koleżanka z pracy mówi, że jej przyjaciółka sama robi mleko. A konkretnie mleko
migdałowe. Przyznam, że zdziwiło mnie, iż ktoś robi mleczko roślinne w domu.
Pomyślałam wtedy, że to musi być bardzo skomplikowana czynność. Temat więc na jakiś
czas odłożyłam. Odkryłam go jednak wkrótce na nowo, kiedy kolejna osoba z
mojego grona wspomniała o mleku, które robi w domu (tym razem migdałowe i
kokosowe).
Postanowiłam więc zapytać jak się
takie cuda robi i odpowiedź, którą usłyszałam, zaskoczyła mnie niezmiernie.
Przepis jest bowiem bardzo łatwy i mało czasochłonny.
No więc do rzeczy:
Aby zyskać duży kubek mleka wystarczy
większa garść migdałów.
1. Wkładam
migdały całe ze skórką do miseczki/dużego kubka i zalewam zimną przefiltrowaną wodą z kranu
(jeśli ktoś nie ma filtra, może schłodzić przegotowaną wodę) na kilka godzin,
przeważnie na całą noc.
2. Odlewam
wodę, którymi zalane były migdały i biorę się za zdejmowanie skórek (to
najdłuższa z czynności).
3. Wrzucam obrane migdały do pojemnika, w którym je zblenduję i zalewam szklanką wody źródlanej.
4. Blenduję
migdały i wodę.
5. Przecedzam
przez gęste sitko wyłożone dodatkowo gazą bądź terową pieluchą (jeśli chcę mieć
gęstsze mleko, używam łyżki do pomocy w wyciskaniu, ale wtedy do mleka wpada
też trochę pulpy, co niektórym może przeszkadzać).
6. Mleczko jest gotowe!
Napój jest delikatny w smaku. Lubi je
moja 2,5-latka, ale zaczęła za nim przepadać, kiedy dodałam do szklanki mleka
łyżeczkę tłoczonego na zimno nierafinowanego oleju kokosowego, który ma
wyczuwalny smak kokosowy.
Odkryłam, że duży kubek tego mleka pokrywa
dzienne zapotrzebowanie małego dziecka na magnez, nie wspominając o innych dobrodziejstwach, które posiada np. sporo białka, dobrego tłuszczu, węglowodanów,
błonnika oraz witamin.
Jeśli smak jest dla Was nijaki,
zachęcam do eksperymentowania i wzbogacenia mleka np. właśnie olejem kokosowym
czy też owocami z dodatkiem miodu. Zresztą wyobraźnia ludzka nie zna
granic i mleko to może stanowić świetną bazę przeróżnych zdrowych koktajli.
Aha, pulpy migdałowej, która Wam
zostanie po odciśnięciu migdałów nie wyrzucajcie. Można ją w różny sposób
spożytkować, ale o tym innym razem.
SMACZNEGO!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz